29.9.09

Nasz głos protestu


Fot.: Sebastien Bozon/AFP/Getty Images via Guardian Unlimited

Jak tak, to tak, panowie Szwajcarzy!
Na znak protestu ogłaszamy bezterminowy bojkot Helvetiki.
Redakcja 7410Z

P.S. Tylko, właściwie kiedy my ostatnio użyliśmy Helvetiki?

Logo czasów winylu

Karol Śliwka, legenda polskiego designu, ma swoją stronę. Wybrałem moje trzy ulubione znaki.






Spółdzielnia Pracy Usług Odzieżowo-Skórzanych
Instytut Matki i Dziecka
Ministerstwo Łączności

No i bardzo mi szkoda Smyka.

27.9.09

Marchewka dla zwycięstwa


Lewitt i Him. Vegetabull

Dziś pisze Marta Tymowska (specjalnie dla 7410Z):
Wraz z wybuchem II wojny światowej brytyjski rząd powołał Ministerstwo Żywności. Ministry of Food pomagało rodzinom najlepiej wykorzystać wojenne racje żywnościowe. Organizowało kampanię Dig For Victory - jak uprawiać warzywa w przydomowych ogródkach. Mobilizowało i wysyłało tysiące umiejących gotować kobiet do szkół, fabryk, klubów. Zakładało punkty porad kulinarnych. Nigdy później Brytyjczycy nie odżywiali się tak zdrowo.

Właśnie dlatego mój kulinarny guru Jamie Oliver, który żyje misją naprawy sposobu odżywiania Brytyjczyków, założył w miasteczku Rotherham Ministry of Food Centre. "Chcę pokazać ludziom, że każdy może gotować, że to zabawne, wręcz cool, że można w ten sposób zaoszczędzić pieniądze i zdrowiej żyć". W Ministry of Food odbywają się kursy gotowania. Każdy uczestnik zobowiązuje się, że nauczy dwie znajome osoby jakiegoś przepisu. Kursy cieszą się niesłychaną popularnością. Jamie ma nadzieję, ze jeśli akcja powiedzie się w Rotherham, centra Ministry of Food powstaną również w innych miastach.

A powyżej: Jarzynobyk. Plakat Lewitta i Hima pochodzi z czasów pierwszego Ministerstwa Żywności i zachęca, by ograniczyć spożycie mięsa. (Znalezione na Flickr.com)

Zabawy z młotem

Intrygujący fragment wywiadu ze sportsmenką w sobotnim dodatku Wysokie Obcasy (25 września 2009):

- Jak się zaczął pani romans z młotem?
- Siedem lat temu wzięłam pierwszy raz młot do ręki, trochę się nim pobawiłam (...)

25.9.09

Z fontu powstałeś i w font się obrócisz



W zasadzie niczego nie reklamujemy, ale trudno się oprzeć słowom Tomka Kuczborskiego:

Szanowni Państwo, (...) Chciałbym zapoznać Państwa z nową, bardzo atrakcyjną propozycją firmy URW++, a mianowicie, rodziną fontów Lamont Pro. Jest ona dziełem niemieckiego designera Michaela Herolda. Inspiracją dla projektu była wizyta w katedrze w mieście Wells w Anglii, gdzie Michael zachwycił się prostotą i elegancją napisów wyrytych w kamieniu nagrobnym z XiX wieku.

Już do kupienia w Studio Q!
Polecamy.

Ale, a propos, zdjęcie z blogu Marka Simonsa:



Nagrobek wykuto w 1885 roku, jednak napisy łudząco przypominają Helveticę (z 1957 r.) i Eurostyle (z 1962 r.). Może nie tylko Michael inspirował się prostotą i elegancją inskrypcji nagrobnych?

(Żartowałem. To nie jest prawdziwy kamień, tylko fragment scenografii z "Powrotu do przyszłości").

23.9.09

Futura kontratakuje (4)


Projekt: Maciej Kopecki, PWPW

Specjalnie dla tych, którzy śledzą przebieg Wojny Fontów [1], [2], [3]. Futura, wyrzucona z katalogów Ikei, triumfalnie powraca na kolekcjonerskich banknotach Narodowego Banku Polskiego.
I tylko Juliusz Słowacki znów nie wygląda najlepiej. Coś nie ma on szczęścia ostatnio.

21.9.09

W pustyni i w puszczy




U góry: Henri Rousseau, Sen (obraz z 1910 r.). Poniżej: Stalin na katafalku (zdjęcie z 1953 r.). Z podobieństwa tych dwóch ilustracji chyba nic nie wynika.

Więcej: [1], [2]

19.9.09

Biały wieloryb (na niebieskim tle)



Musi być jakiś powód, że nikt nie czyta tego bloga (oprócz ciebie, mamo). Może dlatego, że w kółko piszemy o starociach?

Ok, dzisiaj prezentujemy coś na czasie. Fail Whale to najmłodsza z kultowych ikon. Znają ją dobrze użytkownicy Twittera (my akurat nie). Od 2007 r. wieloryb pojawia się na ekranie, gdy strona serwisu jest niedostępna z powodu przeciążenia serwerów.

Autorka, Yiying Lu z Sydney, zarobiła na swoim rysunku zaledwie kilka dolarów. Na pociechę zdobyła planetarną sławę, gdy internauci zaczęli umieszczać wieloryba na koszulkach, czapkach i kubkach z kawą.

Tutaj można posłuchać wywiadu, którego graficzka udzieliła BBC. Bardzo miła osoba.

17.9.09

Merlot i inni



Ewa Wieleżyńska pisze na swoim blogu:
...Ronald Searle opublikował w 1983 roku książkę: The Illustrated Winespeak. Ronald’s Searle Wicked World of Winetasting. Z wrodzoną sobie skłonnością do dostrzegania komizmu w ludzkich zachowaniach rysunkami spointował kalki degustacyjnego żargonu. Książkę Searle’a można również czytać jako ilustrowany podręcznik popularnych winiarskich sformułowań.



"Full, fruity character"



"Should remain in cellar for two or three years"



"Lacks Subtlety"



"Unpretentious"


RONALD SEARLE, rocznik 1920, angielski rysownik i karykaturzysta.
Miał 22 lat, gdy w Singapurze dostał się do japońskiej niewoli. Przed wojną studiował sztukę, debiutował w prasie. W obozie Searle nie przestawał rysować. Na swoje nieszczęście zaczął też wydawać gazetkę, która zirytowała starszych brytyjskich oficerów.

Kiedy Japończycy zażądali wyznaczenia grupy żołnierzy do pracy w dżungli, dowódcy skorzystali z okazji, żeby się go pozbyć. Artysta trafił na budowę kolei Tajlandia-Birma. Miał szczęście - przeżył. W odróżnieniu od 90 000 azjatyckich robotników i 16 000 Brytyjczyków, Australijczyków, Holendrów i Amerykanów.

Od lat mieszka w południowej Francji. Nie lubi filmu "Most na rzece Kwai".

15.9.09

Pluton za plutonem za plutonem



Najfajniejsze reklamy powstawały w czasach, kiedy jeszcze nie było specjalistów od reklamy, nikt nie słyszał o copywriterach i art-directorach, a całą robotę odwalali graficy. Na dowód prezentujemy przedwojenne ogłoszenie Fabryki Palenia Kawy, Cykorii i Surogatów Kawy "Pluton". Projekt Eryka Lipińskiego (podpis "erl" po lewej stronie).

Obrazek znalazłem na portalu Made in Wola poświęconym historii wolskiego przemysłu.

13.9.09

Dieta cud



- Ameryko, co jeszcze możemy dla ciebie zrobić? - pytał dramatycznie red. Magierowski w Rzeczpospolitej.
Może mniej jeść? W każdym razie tak sugeruje amerykański plakat z czasów Pierwszej Wojny Światowej Autor: George Illian. Znalezione na www.flickr.com

12.9.09

Pluszaki i rozrabiaki



Dobiegła końca krótka i burzliwa historia Dziennika. Dziś ukazał się ostatni numer. 7410Z pozdrawia Anię, Andrzeja, Konrada i Tomka. Do zobaczenia!

P.S. Coś się kończy, coś się zaczyna. Wirtualne Media donoszą: Wydawnictwo Egmont Polska wprowadza na rynek kwartalnik "Pluszaki Rozrabiaki Wydanie Specjalne". Każdy z numerów magazynu poświęcony będzie jednemu z tytułowych bohaterów, a pismo położy większy nacisk na rozrywkę od regularnego wydania "Pluszaków i Rozrabiaków".

11.9.09

Co to jest?



Z
akreśl właściwą odpowiedź:
  1. Obraz Jacksona Pollocka;
  2. Mikrofotografia fragmentów tkanki kostnej piłkarza polskiej reprezentacji narodowej;
  3. Nowa oferta kamieni ozdobnych firmy "Import-Eksport-Wieczne odpoczywanie";
  4. Francuskie Kędziory, Hiszpańska Moira, Zebra, Bukiet, Pawi Ogon (chociaż niekoniecznie w tej kolejności).
Rozwiązanie na samym dole posta.














© University of Washington Libraries (x 8)

Jeszcze dwadzieścia lat temu papiery marmurkowe (może nie tak ładne, jak te na załączonych obrazkach) można było kupić w każdym sklepie papierniczym. Co roku okładałem nimi podręczniki. A potem jakoś zniknęły.

Uczeni twierdzą, że marmurki wymyślili Chińczycy w czasach dynastii Ming. Potem technika przywędrowała do Turcji i Persji, stamtąd około roku 1600 trafiła do Europy. W XVIII i XIX w. osiągnęła swój rozkwit. Z tego okresu pochodzą przykłady (całe dziesiątki przykładów!) udostępnione w internecie przez bibliotekę Uniwersytetu Waszyngtońskiego.

Tamże informacje na temat historii, techniki produkcji oraz nazw różnych wzorów.

9.9.09

NO FUTURA (3)

Nasz ulubiony temat (pisaliśmy tutaj i tutaj) przebił się do mediów masowych. Ikea zmienia czcionkę - doniósł dziś portal gazeta.pl

Kupa śmieci, Kazimierz i ja


Corpus delicti. Fot. 7410Z

Była tam, kiedy przyjechałem. Ogromna, odrażająca, usypana na polu przy rozstajnych drogach. Towarzyszyło jej kilka mniejszych kupek. Sąsiedzi opowiadali, że na wiosnę ktoś wykopał dół, a po jakimś czasie wypełnił go gruzem i odpadkami. Z czubem.

Zadzwoniłem do wiceburmistrza Kazimierza. Szybko mi wyjaśnił, że kupa nie leży w jego kompetencjach. Znajduje się na działce prywatnej, a właściwym w jej sprawie organem jest Starostwo Powiatowe w Puławach. Przy okazji wiceburmistrz podzielił się ze mną refleksją ogólniejszej natury. Brzmiała ona mniej więcej tak: społeczeństwo mamy, jakie mamy, a urzędnik samorządowy nie jest od tego, żeby stać z nahajem i pilnować, gdzie ludzie wyrzucają śmieci.

(...)

Dalszy ciąg tej bulwersującej historii opisuję w Tygodniku Powszechnym (TP 37/2009). Cały tekst jest na stronie Tygodnika.

8.9.09

Koty Grabiańskiego



Szkoła inspiruje. A szczególnie rodziców. Właśnie spędziliśmy część weekendu szukając "jakichś wierszy o kotach na poniedziałek".
To dobra okazja, żeby sobie przypomnieć kilka okładek Janusza Grabiańskiego (1929-1976). I nie chcę już słyszeć, że na naszym blogu nie ma ładnych obrazków!













...i jeszcze jedna strona ze środka:



Wszystkie te książki ukazały się w latach 1970-1979, nakładem Naszej Księgarni, Wydawnictwa Literackiego, Biura Wydawniczo Propagandowego R.S.W "Prasa-Książka-Ruch" oraz Krajowej Agencji Wydawniczej "Prasa-Książka-Ruch".

4.9.09

Za co?!


(Autor nieznany nam)

Oto plakat obchodów 200. rocznicy Słowackiego. Sądząc z czapeczki urodziny odbędą się w Rodzinnym Centrum Rozrywki Blue City. Albo w Hulakuli.

Can anybody tell me what's wrong with this picture?

Nasz ulubiony film poświęcony społecznej odpowiedzialności grafika. Kluczowe pytanie pada w piątej minucie (dokładnie 4 min. 15 s.).



DZIŚ O 23:05 (TVP1)

2.9.09

NO FUTURA (cd)


Porównanie katalogów IKEA 2008 i 2009. Kryzys?

Moim zdaniem Futura przegrała z kryzysem! IKEA zmniejszyła format katalogu o kilka centymetrów. Niby drobiazg ale jaka oszczędność surowca biorąc pod uwagę gigantyczne nakłady. A co ma do tego font? Otóż ma i to dużo. Futurą, w katalogach Ikei, składano nie tylko tytuły, ceny i nazwy produktów ale też drobne teksty z technicznymi informacjami. I tutaj nigdy nie było najlepiej z czytelnością - małe oczko czcionki. Verdana, tak jak pisał Marcin, w zmniejszeniach wypada znakomicie. To chyba był powód, choć pewnie nie jedyny, skasowania kultowej Futury.

A teraz osobiste wyznanie: Lubię Verdanę!
(Futurę też lubię)

IKEA mówi: NO FUTURA



Dni coraz krótsze, liście żółkną, a pod nasze drzwi jak co roku czyjaś ręka rzuca jesienny katalog IKEA.

Ale tym roku trzecia najpopularniejsza książka świata (zaraz po Biblii i Harrym Potterze) wygląda inaczej. We wszystkich 44 krajach, gdzie znajdują się sklepy koncernu, zmieniono firmowe czcionki. Odwieczną Futurę, modernistyczny, bauhausowski projekt z lat 20., zastąpiła Verdana - krój Matthew Cartera opublikowany w 1996.

Nie ma wątpliwości - to będzie Typograficzne Wydarzenie 2009 Roku. Na forach internetowych trwa burza. Business Week i Time piszą artykuły o Wojnie Fontów, internauci zbierają podpisy pod listem protestacyjnym.

Futura to litera z przeszłością. Klasyk, pomnik i zabytek. Verdana to, no cóż, Verdana... Font zamówiony przez Microsoft, żeby dobrze wyglądał na ekranach komputerów i nawet w zmniejszeniach zachowywał czytelność. Projektanci nie lubią uproszczonej, internetowej typografii i z niepokojem patrzą na triumf Verdany w realnym świecie (więcej).


(Ilustracja: www.iancul.com)

No a poza tym, po tylu latach, jakoś trudno sobie wyobrazić te wszystkie nazwy - Leksvig, Duktig, Ivar i Kotbullar - zapisane inaczej niż wersalikami Futury.

1.9.09

Na rocznicę. Artur Szyk (1894-1951)


(Artur Szyk, Das Herrenvolk, The Library of Congress Swann Gallery of Caricature and Cartoon)

Wygraliśmy Powstanie Warszawskie - to już wiadomo. Ale co z Kampanią Wrześniową? Z braku stosownego muzeum sprawa nie jest jasna, ale zamieszczony powyżej rysunek pozwala na pewien optymizm. Pochodzi z 1939 roku i przedstawia polskiego wiarusa prowadzącego do niewoli grupkę gapowatych Niemców.

Jednak ciekawsza od samej akwareli jest osoba jej autora. Artur Szyk był Żydem z Łodzi (w młodości ilustrował Tuwima). Studiował w Paryżu, pracował w Londynie, a potem w Stanach Zjednoczonych. Zmarł w 1951 w swoim domu w New Canaan, Connecticut.

Nazwać go grafikiem czy ilustratorem - jakoś nie pasuje. Szyk był iluminatorem, średniowiecznym miniaturzystą w połowie XX wieku. Jego najważniejsze dzieła to iluminowane manuskrypty: Statut Kaliski, Hagada, Deklaracja Niepodległości.

W latach II wojny Szyk porzucił pergaminy i został jednym z najpopularniejszych alianckich karykaturzystów. Jego groteskowe i drapieżne rysunki odznaczały się precyzją wykonania posuniętą niemal do wariactwa. Efekt: coś jak Hieronim Bosch skrzyżowany z Normanem Rockwellem (z domieszką Artura Grottgera).

Gdy tylko wojna się skończyła, prace Artura Szyka przestały się podobać. Krytycy dostrzegli ich brak subtelności, pedanterię i "ordynarną kolorystykę". Wkrótce po śmierci artysta został zapomniany. Sławę - dość umiarkowaną - przywróciły mu dopiero wystawy w Bibliotece Kongresu (1999-2000) i Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie (2002).

W zeszłym roku w Krakowie ukazało się polskie tłumaczenie jego monografii (Joseph Ansell "Artur Szyk. Artysta Żyd Polak") - z której wziąłem większość powyższych informacji.


Antychryst (1942)


Polska walczy z nazistowskim smokiem (plakat z 1943 roku)


Hirohito, Hitlerhito i Benito: Mord Sp. z o.o. (1941)


Nowy porządek (okładka albumu, 1941)


Japoński agresor: Admirał Yamamoto (okładka Time'a, 1941)


Święto pracy (okładka, 1942)


Izrael (litografia z cyklu "Obrazkowa historia narodów")