Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DZIECI. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DZIECI. Pokaż wszystkie posty

2.10.11

Maks, Moryc i wesoły piekarz (czyli makabra)


Żródło: The Magic Lantern Society

Na początku zeszłego stulecia latarnia magiczna przegrała z kinem, ale nadal była popularną zabawką dziecięcą. Jeszcze w 1925 roku firma Liesegang z Düsseldorfu produkowała dziesiątki rodzajów kolorowych przezroczy. Wśród nich - zestaw z historią Maksa i Moryca.

Kiedy w 1985 roku ukazał się polski przekład "Maksa i Moryca", ta klasyczna książeczka zdobyła u nas pewną popularność. Niektórzy uważali ją za klucz do historii XX wieku.

Dzieło Wilhelma Buscha, pisarza i rysownika zmarłego w 1908 roku, zaczyna się w ten sposób:

Często słyszy się lub czyta
o figlarzach lub psotnikach,
takich jak te dwa bachory,
które zwą się Maks i Moryc.



Bohaterowie kolejno: wieszają kury niejakiej wdowy Bolte, kradną upieczony drób, podpiłowują kładkę, po której przechodzi krawiec Byk, nasypują prochu do fajki nauczyciela Lampela itd. itp.







Po tej serii okrucieństw, spotyka ich zasłużona kara. Wpadają do kadzi z ciastem i zostają upieczeni:

Piekarz ujrzał ich wesoły,
myśląc: "Co to za smakołyk?!"

Raz-dwa zabrał się do pracy.
Będą chlebek mieć rodacy!


Ognia nie ma co rozniecać.

Leci ciasto w czeluść pieca!





O dziwo, chłopcy wychodzą z tego z życiem ("żyją dwaj nicponie!"), ale wkrótce trafiają w ręce młynarza, który mieli ich na mąkę.

"- Daj no worek!" Chłop się śmieje,
a nicponie lecą w lejek,
Tu ich widzisz innych całkiem,
rozdrobnionych na kawałki"

Zakończenie historii, którą karmiono kilka generacji niemieckich dzieci, brzmi tak:

Wszyscy w ciszy żyć już mogą
Zło przepadło, dzięki Bogu!








_____
Wszystkie cytaty z przekładu Lecha Konopińskiego, Poznań 1985
Źródło ilustracji:
The Magic Lantern Society

31.5.10

Grafika przyjeżdża koleją


Levitt-Him, 1942 (Więcej: patrz niżej)

"Kiedy [w 1937 r.] dwaj znakomici graficy pracujący do spółki i podpisujący swe prace Levitt-Him (Jan Levitt i Jerzy Him) wyjeżdżali na stałe do Anglii, przekazali mi w spadku niektórych swoich stałych klientów" - wspominał Eryk Lipiński.

Dzieci tego nie zrozumieją, ale czy może być piękniejszy prezent? A Lewitt i Him przez następne osiemnaście lat odnosili sukcesy w Londynie.

Ale wcześniej, jeszcze w Warszawie, spółka zilustrowała "Lokomotywę" Tuwima. Powstały świetne obrazki, dziś już trochę zapomniane (do kanonu weszła powojenna wersja Jana Marcina Szancera).

W 1938 roku "Lokomotywa", "Rzepka" i "Ptasie radio" ukazały się po angielsku. Nie mam pojęcia, ile wart jest przekład, ale rysunki wyglądają równie dobrze, jak w oryginale.


Źródło: Bredlo's photostream (x 6)











Pięć lat później panowie L i H wrócili do tematyki kolejowej. W 1942 roku powstała książka Diany Ross (!) pod tytułem "The Little Red Engine Gets a Name". Oto reprodukcje stron (zaczerpnięte z blogu Curious Pages). Klikajcie, żeby powiększyć.


Źródło: Curious Pages (x 8)













Prawda, że fajne?

30.5.10

Imperium dzieciom


Świnka w Czelabińsku / Źródło: English Russia (x 6)

Nadchodzi Dzień Dziecka. Czas pomyśleć o naszych milusińskich. Strona "English Russia" zaprasza w niezwykłą podróż szlakiem postradzieckich placów zabaw. Poniżej kilka przykładów. Mocna rzecz.

Malarstwo ścienne w Ilijczewsku


Drabinki w Tule


Zjeżdżalnia w Czelabińsku


Doktor Ojboli (nie wiadomo gdzie)


Robot (miejsce pobytu nieznane)


Więcej (> tutaj)

27.11.09

List do Świętego Mikołaja (po japońsku)



Pisze Marta Tymowska:
Od dwóch dni już wiem, co chciałabym znaleźć pod choinką.
To zachwycająca zabawka, która powstała w wyniku współpracy firm Lego i Muji. Z pomocą specjalnego dziurkacza można połączyć klocki z listkami papieru, tworząc zwierzątka, ludziki, figury i wszystko, co podsunie wyobraźnia japońskim dzieciom.

No właśnie. Co prawda instrukcja po japońsku nie jest przeszkodą (wszyscy przecież wiedzą, jak budować z klocków Lego), ale dziurkacz można kupić tylko w Japonii. Nie wiadomo, kiedy dotrze na inne kontynenty.







________
Przeczytaliśmy o tym w designboom.com
Wszystkie ilustracje ze strony producenta. Japońskie instrukcje obsługi strasznie nam się podobają!

5.11.09

Urodziny z dzidą


Dzida (i inne) Smithonian Institution Libraries

Na pierwszym piętrze stała figura Pigmeja uzbrojonego w dzidę. Nie zapomnę spojrzenia, jakim Damian obrzucił tę postać. Jestem pewien, że w jego umyśle natychmiast wyświetlił się horror typu gore z użyciem wszystkich dostępnych w muzeum rekwizytów. Damian był największym bystrzachą w towarzystwie, ale wiedziałem, że zaraz oświeci kolegów.

Tymczasem pani kustosz opowiadała afrykańską bajkę o koziołku, najwyraźniej nie dostrzegając chłopców pełznących w stronę kolekcji białej broni. Zimny pot ściekał mi po karku... Ale nie lekceważcie pracowników nauki! Pani kustosz wyjrzała zza rogatej maski i rzuciła: „Tylko uważajcie, bo wszystkie eksponaty są nasączone trującymi chemikaliami. Wystarczy dotknąć paluszkiem i... trup na miejscu”. Po czym niewzruszona wróciła do opowieści o spotkaniu koziołka z krokodylem.

________
Resztę tej historii opisałem w Tygodniku Powszechnym. Można przeczytać w internecie (ale lepiej kupić w kiosku).

2.11.09

Skąd się biorą kredki?

Musicie to obejrzeć. Scena, gdy gotowe kredki wyłaniają się z formy, zapiera oddech. Nie przegapcie też Maszyny Która Pakuje Do Pudełek.



Film pochodzi z Ulicy Sezamkowej. Jego starsza wersja (z pouczającym komentarzem) pojawiła się w dziecięcym programie PBS Okolica Pana Rogersa. Do obejrzenia [tutaj].

________
Wszystko to znalazła dla nas Marta Tymowska, która pisze tak:

"Jak powstają kredki", "Jak się robi tenisówki", "Z wizytą u lekarza", "Na budowie", "Jak się gra na trąbie", "Co zrobić, gdy czujesz gniew", "Nigdy cię nie wciągnie rura od wanny" - to tylko kilka tytułów z 900 odcinków programu Mister Rogers' Neighborhood, który pojawił się w amerykańskiej stacji telewizyjnej PBS w 1968 roku i jest wyświetlany dodzisiaj.

Program stworzył i prowadził Fred Rogers, cieszący się niesłychaną popularnością wśród dwóch pokoleń dzieci. Na pytanie kim jest, odpowiadał:"kompozytorem, pianistą, producentem telewizyjnym, performerem prawie z przypadku, mężem, ojcem, dziadkiem i prezbiteriańskim pastorem. Dzięki temu mogę pomagać dzieciom zmierzyć się z troskami dzieciństwa a ich rodzicom odnaleźć więź z dziećmi, którymi niegdyś byli."

Fred Rogers zmarł w 2003 roku, ale nadal działa Family Communications - organizacja non-profit, którą założył w 1971 roku, żeby produkować program.