Dawno temu wykonałem pierwszy samodzielny projekt graficzny i z błyszczącym wydrukiem udałem się do pani klientki. Na widok okładki rozpromieniła się, po czym zrobiła coś dziwnego. Rozczapierzyła palce i zbliżyła dłoń do kartki.
- Tak! - powiedziała - to jest dokładnie ten kolor!
- To świetnie!
- Co świetnie?! Wie pan, ile czasu już szukam takiego lakieru do paznokci?
- A projekt? - wyszeptałem.
- Hm - przyjrzała się uważniej - Nie powala.
I tak się zaczęło. Czego człowiek nie wymyśli, ciągle słyszy: „Eeee. Phi. Uhm. Niby tak, ale, wie pan, jakoś nie powala. Może by coś bardziej?”.
Zaglądam do gazet. To samo. Przedstawienie? Eee, jakoś nie powala. Nowy film? Nie powala. Kandydat? Nie powala.
_____
O irytujących słowach piszę w najnowszym Tygodniku Powszechnym.
Tamże ankieta redakcyjna: Gdyby mogła Pani / mógł Pan wprowadzić całkowity zakaz używania jednego (ale tylko jednego) polskiego słowa, które byłoby to słowo? Całość > (tutaj).
Kolejny bardzo udany artykuł.
OdpowiedzUsuńSzczególnie rozbawiły mnie "piniążki", a już rozłożył fragment: "Oczywiście, tylko Unia Europejska mogła wymyślić słowo „poddziałanie”. Nie narzekajmy. Niech nazywają to, jak chcą (dopóki płacą piniążki)."
Coś czuję, że ta wiedza też "życiem płacona"...
Oj, życiem, życiem.
OdpowiedzUsuń