W dzisiejszym "Magazynie Dziennika" artykuł Agaty Zambrowicz o Google Street View w Warszawie. Nas szczególnie poruszyła historia niejakiego Marcina (grafika z Grochowa):
Dowiedzenie się, kiedy i jakimi ulicami będzie przejeżdżał samochód Google, jest utrzymywane w ścisłej tajemnicy. Dlaczego? Wejście w kadr kamery to niemal przejście do historii, firma nie chce prowokować politycznych manifestacji, nachalnej reklamy, artystycznych prowokacji, wszystkiego, co nieprzewidywalne i kontrowersyjne.
Marcin, grafik z Warszawy, miał szczęście zobaczyć wóz Google’a na swojej ulicy. "Gdy dostrzegłem samochód z zamontowanym na dachu masztem, na którym przyczepiona była jakaś dziwna aparatura, pomyślałem, że ktoś kogoś tu próbuje namierzyć" - mówi. "Było dosyć wcześnie rano, na ulicy pusto. Samochód jeździł bardzo powoli małymi uliczkami na Grochowie (...) wóz Google’a przejechał koło mnie kilkakrotnie, więc mam nadzieję, że umieszczą moje zdjęcie w internecie" - dodaje.
Więcej w internecie (ale lepiej w kiosku!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz