Bo zważcie:
- jak drukarz wydrukuje plakat - to raczej nie ma strachu, że ten plakat nagle przestanie działać albo że jego górna połowa zniknie i nikt nie będzie umiał wyjaśnić czemu;
- wydrukowany plakat wszędzie wygląda tak samo i nie musicie się obawiać, że w Małkini litery się poprzesuwają, bo ktoś ma niewłaściwą wersję przeglądarki;
- drukarz może się spóźnić z robotą o dzień czy dwa, ale raczej nie będzie miał pół roku poślizgu;
- a jak już będzie miał pół roku poślizgu, to przynajmniej nie zażąda wynagrodzenia za dodatkowe roboczogodziny;
- i nawet jeżeli drukarz nadużywa słowa "dyspersja", to i tak zrozumiecie większość z tego, co mówi (i to bez słownika!);
- a kiedy poprosicie, to was wpuści do drukarni i będziecie mogli popatrzeć, jak arkusze schodzą z maszyny. Natomiast fachowcy od internetu najpierw powiedzą, że jest za wcześnie, żeby wam coś pokazać, a potem - że już za późno, żeby cokolwiek zmienić;
- i wreszcie: czy jeśli zadzwonicie do drukarza, że na stronie 7 tekst jest wydrukowany do góry nogami, to on wam odpowie "u mnie wszystko wygląda w porządku"?!! No fakt. Może tak odpowie... Ale przecież i tak nie uwierzycie!
Poniżej kilka branżowych reklam z pisma "Grafika" (organu Związku Polskich Artystów Grafików i Zrzeszenia Kierowników Zakładów Graficznych). Zeszyt I, październik 1930 (znalezione w The New York Public Library Digital Gallery). O piśmie "Grafika" i jego redaktorach (Półtawskim i Gronowskim) jeszcze kiedyś napiszemy.
(Courtesy of The New York Public Library.www.nypl.org)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz